Nie ma ważniejszej kwestii dla studenta czy kandydata na studia, niż uzyskanie odpowiedzi na pytanie czy po skończeniu studiów podejmie zadowalającą pracę, zgodnie z wykształceniem i czy w ogóle ją znajdzie, czy też będzie musiał poddać się popularnemu obecnie w Polsce schematowi sukcesu: mobilność, migracja i emigracja.
Absolwent kończący obecnie studia w polskiej uczelni powinien być wyposażony w efekty kształcenia w zakresie wiedzy, umiejętności i kompetencji społecznych. Powinny one być zgodne z oczekiwaniami rynku pracy, na który wkracza. Powyższe efekty uczelnie zobowiązane są opisywać formułą matematyczną na przykład E1A-K10, którą należy rozumieć absolwent ekonomii otwarty na świat. Interpretacje studentów dobiegające z wielu uczelni brzmią zupełnie inaczej: „wiem że nic nie wiem i nie wiem co mam robić”. Sądząc po sondażach, polski absolwent jest rzeczywiście otwarty na świat skoro ponad trzy czwarte deklaruje zamiar opuszczenia kraju. Powód ? system kształcenia sobie, gospodarka i rynek pracy sobie.
Według danych unijnego urzędu statystycznego Eurostat, stopa bezrobocia wśród osób z wyższym wykształceniem w krajach Unii Europejskiej w 2013 r. wyniosła 6,5%. Grupa te obejmuje osoby w przedziale wiekowym 20-64 lata, które posiadają tytuł licencjata, magistra lub stopień doktora. Do liderów pod tym względem wśród krajów Unii Europejskiej należą: Grecja (20,3%), Hiszpania (16%), Cypr (13,3%), Portugalia (13,1%), Chorwacja (10,7%). Dla porównania najkorzystniejszą sytuację w tym zakresie mają Niemcy (2,5%), Malta (2,6%), Czechy (2,8%) i Austria (3,2%).
Polska ze stopą bezrobocia 5,7% plasowała się w środku powyższego zestawienia na poziomie nieco poniżej średniej UE (6,5%). Obserwować można jednak bardzo niebezpieczny trend, że od 2008 r. (3,8%) wskaźnik ten w Polsce rośnie z roku na rok. Niektóre znane polskie ośrodki opiniotwórcze poczytywały w ubiegłym roku nawet za sukces obecną sytuację (nazwy nie przytaczam, bo wstyd) twierdząc, że absolwenci polskich uczelni mają lepszą pozycją niż w innych krajach Europy. Argumentacja ? Bezrobocie w Polsce w grupie wiekowej 25-29 lat wynosiło bowiem 10,5%, podczas gdy w Grecji 43%, a w Hiszpanii 27%. Poza tym wcale nie jest źle gdyż Polacy, którzy nie mają wyższego wykształcenia mają jeszcze gorzej. Twierdzenie, że w Polsce jest lepiej bo tym, którzy są na końcu europejskiego peletonu lub osobom bez wyższego wykształcenia jest gorzej jest naiwne i pozbawione jakiegokolwiek związku z realiami.
Tym wszystkim, którzy traktują kategorię bezrobocia osób z wyższym wykształceniem na zasadzie relacji lepiej – gorzej, należałoby uświadomić, że największym potencjałem wnoszonym do rozwoju kraju dysponują osoby z wyższym wykształceniem. Jeśli są niewłaściwie przygotowane w trakcie studiów nic nie wnoszą i same stają się ofiarą systemu, w którym funkcjonują.
Polska jest krajem, w którym liczba magistrów rośnie szybciej niż w innych krajach Europy. W rezultacie szczycimy się 40% wskaźnikiem skolaryzacji na poziomie wyższym (w 1990 r. 10%). Jednocześnie twierdzi się, że warunkiem wchłonięcia wysoko wykwalifikowanych pracowników jest wysoki wzrost gospodarczy i nakłady inwestycyjne. A kto niby ma kreować wzrost gospodarczy jeśli nie wykształcony człowiek, który zostanie odpowiednio przygotowany w uczelni. W Polsce jest jednak inaczej, można odnieść wrażenie, że czekamy aż się ten wzrost gospodarczy samoistnie sam wykreuje, czyli stanie się cud i wówczas zatrudnimy wszystkie osoby, które wykształciliśmy w taki czy inny sposób w polskich uczelniach.
Wobec powyższych liczb i faktów nasuwa się pytanie, czy jest w ogóle sens kształcić, skoro to co z tego systemu na poziomie wyższym wychodzi, w coraz większym stopniu okazuje się być produktem zbytecznym.