Z pewnością wszyscy znają baśń Hansa Christiana Andersena Nowe szaty cesarza. Polecam do przypomnienia jeśli nie zapisała się w pamięci. Powód ? Jest to moim zdaniem doskonała alegoria systemu nauki i szkolnictwa wyższego w Polsce ? Nie sądzę aby ktoś napisał ciekawszą niż Andersen ekspertyzę z interpretacją obecnej sytuacji, jaka ma miejsce w środowisku akademickim i jego instytucjach.
Patologicznie znaczy dobrze
Rzeczywistość sektora nauki i szkolnictwa wyższego w Polsce jest powszechnie znana i poza wyjątkami bez sprzeciwu od dawna akceptowana. System jest patologiczny, pozbawiony kryteriów efektywności, oparty na sieci personalnych zależności na wielu poziomach współpracy, hamujący rozwój kadry i nowej wiedzy, można wymieniać bez końca. Pojęcie odpowiedzialności ? Nie łatwo jest wskazać obszar tego systemu, w którym ktoś za coś byłby rzeczywiście odpowiedzialny. W żadnym sektorze polskiej gospodarki ani dziedzinie życia społecznego zjawisko rozmywania odpowiedzialności nie występuje na taką skalę jak w sektorze nauki i szkolnictwa wyższego.
W powyższych uwarunkowaniach z pewnością szczęśliwi są ci, którzy mają okazję pracować w uczelniach czy jednostkach badawczych, które oparły się niekorzystnym wpływom i udało się stworzyć zdrowy ekosystem naukowy. Chciałabym zaprosić na forum takie osoby aby podzieliły się swoimi opiniami w tej kwestii, zaprezentowały dobre praktyki i stosowane rozwiązania niezależnie od dyscypliny naukowej i typu uczelni.
Na pytanie dlaczego powyższa sytuacja utrzymuje się od lat, uzyskiwałam zawsze następującą odpowiedź: że są to niezwykle poważne i skomplikowane problemy, których rozwiązanie wymaga wielu dogłębnych studiów, przeprowadzenia badań i analiz, przygotowania monografii, pozyskania środków finansowych, zaangażowania ekspertów, trzeba powołać jeszcze ciała kontrolne do kontroli innych ciał, byle tylko odciągnąć problem w czasie, bo „gdy wygramy wybory …?” to będziemy tworzyć i zmieniać i tego typu slogany powtarzane są od lat.
Ten pracownik lepszy, który jest gorszy
Odporni na kłamstwa z pewnością potwierdzą, że wieloletnia metamorfoza systemu nauki i szkolnictwa wyższego oparta na regule, że ten pracownik jest lepszy który jest gorszy a przy tym pokorny, trwa już od 1989 r. czyli równe 25 lat. W tym okresie przyszło na świat i skończyło studia kolejne pokolenie. Nie przyniosły jednak efektów pogłębione naukowe badania i opracowania wybitnych ekspertów prowadzone przez całe ćwierćwiecze. Dowód ? Cała młoda generacja została tak przygotowana do wejścia na rynek pracy, że co najmniej w trzech czwartych chce wyemigrować za granicę, bo w kraju, w którym potrzeby i możliwości teoretycznie są nieograniczone, nie potrafi dla siebie dostrzec jakichkolwiek szans.
Nie ma się co powyższemu stanowisku młodych ludzi dziwić. Inne kraje cały czas dostosowują uniwersytety do wymogów współczesnych czasów. Tworzą zaplecza w postaci poligonów badawczych w celu przyciągnięcia korporacji i ich kapitałów do swoich krajów. W Polsce, wybrani przez nas do realizacji wielkich celów reprezentanci narodu zamiast tworzyć co potrzeba, wyciągają szabelki i prowadzą wojenki na swoich podwórkowych poligonach. Cóż z tego, że tu czy tam wybudowano wielki park technologiczny, skoro mało kto wie, co można w nim robić.
Trudno się pogodzić z faktem, że polska gospodarka ze swoim „naukowym potencjałem” 430 uczelni i ponad 90 tys. pracowników naukowych nie zajmuje pod względem innowacyjności czołowego miejsca w Europie lecz dopiero 25. i to od wielu lat bez zmian. Gdyby zamknąć znaczą część uczelni, w tym szczególnie uczelni publicznych, w których kryteria efektywności ekonomicznej i wynikowej nie obowiązują z uwagi na dotacje, to z pewnością widoczny byłby postęp. W Polsce miarą postępu i rozwoju uczelni jest na przykład liczba habilitacji, a czy ktoś potrafi powiedzieć co z tego wynika dla gospodarki i społeczeństwa.
Wracając do bajki Andersena. Zastanawiające jest dlaczego środowisko akademickie jest bierne i nie podejmuje zdecydowanych działań aby zmienić tak niekorzystną sytuację będąc jej świadomym. Są organy reprezentujące uczelnie publiczne i niepubliczne, same uczelnie powinny być zainteresowane zmianami, ośrodki badawcze. Można usłyszeć co najwyżej pojedyncze oddolne głosy protestu, jak na przykład na blogu „Etyka i patologie środowiska akademickiego w Polsce” stanowiącym monitoring niedobrych praktyk (https://nfaetyka.wordpress.com) lub też od czasu do czasu uaktywni się określona grupa z postulatem wąsko określonego celu, w kwestii żądań płacowych lub obronie określonego programu. W warunkach braku zmian strukturalnych w systemie ich spełnienie zwykle jest trudne do realizacji.
Milczenie jest złotem
Generalnie, dokładanie tak jak u Andersena otoczenie milczy. W baśni szaty miały tę właściwość, że były niewidzialne dla każdego, „kto nie nadawał się do swego urzędu albo też był zupełnie głupi”. Przyjmując, że szaty to efekty badań i kształcenia można twierdzić, że w Polsce chociaż efektów nie widać, to nikt tego głośno nie przyzna, bo straciłby stanowisko lub miejsce pracy. Przez lata ucierało się powiedzenie, że praca na uczelni to ciepła posadka, więc tak łatwo oddać jej teraz nie można. Przez lata lokowały się w uczelniach osoby, które nie nadawały się do jakiejkolwiek innej pracy. Dokąd mieliby teraz pójść ?
U Andersena nie protestował nawet cesarz, chociaż szat nie widział, postanowił wytrwać za wszelką cenę do końca procesji a „dworzanie szli za nim niosąc tren, którego nie było”. A jak długo w Polsce będzie trwać jeszcze ta wieloletnia procesja nauki na nago ? Z pewnością do wyborów, a potem do kolejnych wyborów a potem już nie będzie wyborów, gdyż pozostanie jedynie kraj polskich starców, wykupiony przez zagranicznych inwestorów.
W baśni tylko dziecko miało odwagę powiedzieć, że „cesarz jest nagi”. Czy poza tymi, którzy mieli do tej pory odwagę publicznie protestować znajdzie się jeszcze ktoś kto rozumie powagę sytuacji i potwierdzi, że system nauki i szkolnictwa wyższego wymaga gruntownej reformy a nie działań zachowawczych i prowizorycznych.
W jaki sposób można byłoby coś zmienić ? Szanowni Naukowcy ! Jak to mawiał Archimedes: „dajcie mi punkt podparcia a obrócę Ziemię”.